Bartosz Jaźwiński odwiesza rękawice

Bartosz Jaźwiński odwiesza rękawice

Kolejna "łamiąca wiadomość". Tym razem dowiadujemy się, że rękawice odwiesza jeden z tych, który z SEMPem związany był od samego początku naszego rocznika, bramkarz pierwszego naboru Bartosz Jaźwiński. Z Sempem’02 uczył się biegać, najpierw pod opieką trenera Kuby Korczykowskiego, potem płynnie przeszedł z drużyną pod opieką Krzysztofa Lizińczyka, a z bramkarzami pod skrzydła Andrzeja Krzyształowicza, i Maćka Krzyształowicza.

Bartosz to niekwestionowany mistrz roztargnienia, który przez lata osiągnął chyba status nadklienta na zmianę kupując i gubiąc różne elementy sportowego stroju. W dorobku ma statuetki najlepszego bramkarza z turniejów, ma rewelacyjne występy ratujące drużynie ligowe punkty, spektakularne parady, które pozostaną w naszej pamięci i całą masę pozytywnych emocji. O podboju Chin nawet nie wspominając. W bramce siła spokoju, ale lubił od czasu do czasu ruszyć w pole i zawalczyć o zdobycie bramki. Jeszcze dzieckiem będąc odważnie szedł w nogi przeciwnika, zaskakiwał napastników swoim zdecydowaniem, chociaż zdarzało się, że tą swoją brawurą potrafił kibicom mocno podnieść ciśnienie. Ale jak się to oglądało! 

Ech, no szkoda Jaźwo, ale taka kolej rzeczy. Skoro nie ma radości z gry, a nie masz zamiaru zarabiać grą na zacną emeryturę rodziców, to nie ma się co napinać. Tylko pamiętaj, że za te wszystkie lata i tak będziesz musiał do emerytury rodzicom się dokładać ;)

A skoro o rodzicach mowa, to wraz z Młodym Jaźwą, z klubu odchodzi również dusza towarzyska SEMPa, Tomek Jaźwiński wraz z przefajną żoną Dorotą. Z SEMPem rozstają się pewnie tylko organizacyjnie, bo nie wierzę, żeby mogli tak całkiem. Zwłaszcza, że pozostaną przyjaźnie, turniejowe koszulki i kilka innych przyjemnych wspomnień. To, że dzięki SEMPowi mogliśmy się z rodzinką Jaźwów poznać, to jedna z tych rzeczy, za które zawsze będziemy losowi wdzięczni. I niech żałują ci, którzy nie zdążyli poznać ich bliżej.


Tomasz nie lubi się rozgadywać i popadać w sentymentalne tony, więc z charakterystycznym uśmiechem prosił mnie, żeby w imieniu całej rodzinki podziękować za te wszystkie wspólnie spędzone lata, dziesiątki imprez, wypadów na łono natury i wspólnego kibicowania. A ja nie mam na to jakichś mądrych słów, więc ograniczę się do tego co powyżej. Kurde, tyle lat razem, to jak ja mam to tak za Ciebie w dwóch słowach?

W każdym razie na pewno widzimy się na trybunach, na pewno nie kasujemy swoich numerów i... niech wykażą się następcy.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości